Samodyscyplina kluczem do sukcesu

Od czasu do czasu przysłuchuję się różnym trenerom osobistym, którzy powtarzają jak mantrę, że jeśli chcemy osiągnąć sukces musimy się zmotywować do działania.

Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo często nakręcam się do pracy i jestem zmotywowana dokonywać wielkich rzeczy, podbić i zrewolucjonizować świat, zmienić sposób myślenia innych. Tylko co z tego skoro ten stan trwa dosyć krótko - zazwyczaj do momentu, gdy zdecyduję się podjąć odpowiednie kroki. Wtedy nagle cała zgromadzona wcześniej energia gdzieś wyparowuje. Zresztą nie bez powodu zwą mnie Pani Niedoskonała. Czy to znaczy, że nie byłam wystarczająco zmotywowana? Czy może nie byłam jeszcze gotowa na zmiany? Obstawiam, że pytając o to typowego mówcę motywacyjnego usłyszałabym, że to pierwsze. 


Motywacja a samodyscyplina

Motywacja to stan gotowości do podjęcia jakiegoś działania wzbudzonego potrzebą, czyli do zrobienia pierwszego kroku. Nie jest to jednak równoznaczne z wytrwałością w działaniu. Za to z kolei odpowiada samodyscyplina. Wskazując zbyt małą motywację jako źródło porażki możemy wpaść w błędne koło, bo zamiast działać będziemy ciągle szukać inspiracji i energii do wprowadzenia planowanych zmian w życie. 

Załóżmy, że chcemy zrzucić kilka zbędnych kilogramów. Najpierw zaczynamy poszukiwać sposobu, który przybliży nas do osiągnięcia wyznaczonego celu i decydujemy się przykładowo chodzić na siłownię. Jesteśmy zmotywowani. Nawet nie postępujemy zgodnie z dewizą "zacznę od jutra" tylko rzucamy wszystko i lecimy do najbliższej siłowni na 2h. Wracamy do domu wypompowani, ale szczęśliwi. Kolejnego dnia łapią nas zakwasy, więc postanawiamy zrobić sobie kilkudniową przerwę i dopiero wtedy kontynuować nasze wyzwanie. Mijają 2 dni, 3 dni... tydzień, a my ciągle mamy coś ważniejszego do roboty. W końcu okazuje się, że w ciągu miesiąca udało nam się pójść 2 razy na siłownię. Pytanie czy o to nam chodziło? 

No raczej nie. To, czego nam zabrakło to samodyscypliny i samozaparcia. Sama motywacja nie pozwoliła nam na wykształcenie nawyku regularnych ćwiczeń. Co więcej, nadal chcemy (jesteśmy zmotywowani) schudnąć tylko nigdy nie znajdujemy na to odpowiedniej pory. 

Na pierwszy rzut oka, może się zdawać, że w takim razie samodyscyplina jest nudna i zdecydowanie nie jest przeznaczona dla szalonych i kreatywnych dusz. Nic bardziej mylnego. To właśnie regularne treningi i praca dają wymarzone efekty. To ćwiczenia czynią mistrza. Oczywiście, można być urodzonym geniuszem i od razu wszystko robić perfekcyjnie, ale większość z nas potrzebuje czasu by dojść do wprawy. Samodyscyplina to umiejętność, której można się nauczyć - dopiero wtedy zobaczymy różnicę. Pierwsze kroki zawsze są najtrudniejsze, ale z każdym kolejnym razem pewne rzeczy przychodzą nam z większą łatwością.


Jak się nauczyć samodyscypliny? 

Przede wszystkim powoli. Nie rzucajmy się od razu na głęboką wodę tylko spróbujmy wyrobić w sobie małe nawyki. Jeśli się nam to uda - stopniowo dokładajmy sobie cegiełek. Ważne jest również to by "widzieć szerszy obraz". Niewiele osiągniemy dyscyplinując się do porannych ćwiczeń, gdy będzie to oznaczało 4 godziny snu dziennie. Musimy spojrzeć na to z innej strony i tak ułożyć sobie plan całego dnia by trening nie obywał się kosztem krótkiego snu, ponieważ niewiele to da. Padając na przysłowiowy pysk ciężko o cokolwiek, a tym bardziej o regularne ćwiczenia. 


Samodyscyplina i motywacja są ze sobą ściśle powiązane. Teoretycznie mogą istnieć niezależnie, ale dopiero zestawiając je razem mamy większe prawdopodobieństwo na osiągnięcie sukcesu. Dlatego też przestańmy się tłumaczyć, że brakuje nam motywacji do działania kiedy tak naprawdę to, co szwankuje to brak dyscypliny, samozaparcia i konsekwencji.