Sztuka brush letteringu, czyli rozmowa z Wiolą Guzy

Od dziecka interesowałam się kaligrafią i uwielbiałam kreślić w nietypowy sposób litery. Pozwalało mi to nie tylko wyrazić siebie, ale sprawiało ogromna frajdę.

Mimo że nie gryzmolę jak kura pazurem, sukcesu w tej dziedzinie niestety nie osiągnęłam. Być może wynika to z mojego słomianego zapału albo zbyt małej samodyscypliny albo po prostu moja kaligrafia jest zbyt niedoskonała i chcę oszczędzić światu tego widoku. Tak czy siak marzenia o zostaniu mistrzem kaligrafii gdzieś pozostały w mojej głowie i dlatego też od czasu do czasu staram się “podglądać” innych.


Poprawna Optymistka, czyli Wioletta GuzyBuszując w sieci natknęłam się na Wiolettę Guzy znaną również jako Poprawna Optymistka, która uczy brush letteringu (kaligrafii za pomocą tzw. brush penów). Na Jej blogu znaleźć można wiele przydatnych porad oraz recenzji, a także darmowego e-booka oraz kurs online. Ale to nie koniec. Otóż Wiola prowadzi 3h warsztaty i pokazuje jak zmienić swoje nudne pismo w dzieło sztuki. 



Brush lettering szczególnie lubiany jest przez osoby prowadzące plannery oraz tworzące bullet journal, a jak wiadomo jak się uczyć to tylko od specjalistów. Nie zastanawiając się zbyt długo postanowiłam wypytać Wiolę o Jej przygodę z kaligrafią. I tak właśnie powstał pierwszy wywiad Pani Niedoskonałej z Poprawną Optymistką. Co tu dużo mówić - zapraszam do lektury. 



Pani Niedoskonała: Żyjesz kreatywnie i starasz się zarazić ludzi swoim optymizmem, a od ponad 3 lat jeździsz po całej Polsce i uczysz brush letteringu oraz kaligrafii. Skąd wzięła się Twoja pasja?

Wiola Guzy: Uf! Zaczynamy z kopyta  :) Moja historia jest dość długa, a nie chcę tutaj zanudzać. Zaczęło się od mojej leworęczności. Tego, jak chcieli mnie przestawić na prawą stronę i moich zaległości w nauce pisania. Od zawsze pisałam brzydko i wzdychałam, do kaligraficznych dzieł! Niestety, wmówiono mi, że leworęczni nie mogą tak pisać, a co gorsza nie ma nawet kto mnie tego nauczyć. Na szczęście odkryłam brush lettering, który odmienił moje postrzeganie pisma i tak bardzo się tym zafascynowałam, że postanowiłam pokazać innym, że też tak potrafią :) 



PN: Scrapbooking też nie jest Ci obcy. Zanim powstała Poprawna Optymistka, prowadziłaś bloga scrapbookingowego. Nie było Ci go szkoda porzucać?

WG: Oj tak, troszkę było. Do dziś mam jeszcze trochę "przydasi" w moich szufladach. Jednak w momencie, gdy wciągnął mnie brush lettering, nie miałam już czasu na scrapbooking i odmawiałam coraz większej liczbie znajomych “zrobienia kartki”. Mam jednak jeszcze trochę papierów w domu - mam do tej dziedziny wielki sentyment. Zresztą wiem, że jeszcze kiedyś stworzę kilka kartek - tego chyba nie da się tak całkowicie wyciągnąć z człowieka. 


PN: Podobno jesteś samoukiem…

WG: Tak, przyznam że jak zaczynałam to brakowało materiałów do nauki. Teraz można znaleźć w Polskim internecie wiele kart ćwiczeń ułatwiających naukę i innych tutoriali. Ja ze względu na moją leworęczność, posiłkowałam się Pinterestem i YouTubem. Porównywałam swoje litery do tych ze zdjęć i dochodziłam powoli do tego, co jest nie tak :) 


PN: Czy trzeba mieć jakieś specjalne predyspozycje do rozpoczęcia przygody z brush letteringiem? Jesteś grafikiem - kaligrafia, wyczucie stylu oraz estetyki nie było Ci obce już wcześniej. 

WG: Nie! I to jest fantastyczne! Jedyne czego potrzeba to regularności w ćwiczeniach i podejścia jak do nauki rysowania a nie pisania. Widziałam już naprawdę spore metamorfozy moich warsztatowiczek i kursantek, to naprawdę jest takie proste :) Wystarczą odpowiednie narzędzia i dawka wiedzy. 


PN: Czyli mam jeszcze szansę przestać gryzmolić i zacząć pięknie kaligrafować - ćwiczenie czyni mistrzem… Łatwo się poddać? Początki zdają się być trudne.

WG: Oczywiście, że tak! Początki nie są tak trudne jakby mogło się wydawać. Jasne, jeśli zaczynamy bez żadnego kursu, to ilość wiedzy i informacji pochodzących z wielu stron może troszkę mieszać w głowie. Ale wystarczy odpowiednio do tego podejść, kupić dobrego brush pena i działać. Wbrew pozorom, jest wiele brush penów, które nie nadają się dla osób początkujących. Wiem o tym, ponieważ sama prawie rzuciłam to wszystko, przez zły pierwszy zakup. 


PN: Jak najlepiej zacząć przygodę z brush letteringiem? Trzeba mieć jakiś specjalny zestaw narzędzi?

WG: Z pewnością trzeba mieć brush pen i kartkę papieru. Bez tego nie ruszymy :) Fajnie jest mieć też jakiś przykładowy alfabet, z którego moglibyśmy się uczyć. Jest ich mnóstwo w internecie. Polecam mojego darmowego ebooka, gdzie wszystkie podstawy są opisane. 


PN: Czy są jakieś konkretne metody brush letteringu? Skąd brać pomysły na oryginalne fonty?

WG: Kopalnią inspiracji zawsze był dla mnie Pinterest a od niedawna również Instagram. Polecam obserwować inspirujących twórców, brać udział w wyzwaniach i eksperymentować. 


PN: Bazując na Twoich doświadczeniach - do czego najczęściej używany jest brush lettering?

WG: Wszystko zależy od osoby :) Ja np. na początku chciałam robić ładne napisy do kartek, teraz przygotowuję świąteczny film o zawieszkach na prezenty. Często też robię prezent dla znajomych w formie plakatów. Nie mówiąc już o bujo, projekt life czy sketchnotingu. Brush lettering przyda się wszędzie tam, gdzie potrzeba coś ładnie napisać :) 


PN: Na warsztatach, które prowadzisz pojawiają się też mężczyźni? Brush lettering zdaje się być kobiecą domeną.

WG: Raz miałam mężczyznę na warsztatach i ciężko było się przyzwyczaić :D Zdecydowana większość to kobiety,  jednak w dziedzinie kaligrafii jest wiele wybitnych mężczyzn i talentu nie można im odmówić.


PN: Kim najczęściej są Twoi kursanci?

WG: To kobiety, głównie zajmujące się jakimiś kreatywnymi działaniami - czy to scrapbooking’iem czy własną firmą rękodzielniczą. Bardzo często są to również osoby niezadowolone ze swojego stylu pisma lub takie, które chciały się nauczyć kaligrafii, ale się jej po prostu bały.


PN: Jesteś grafikiem, prowadzisz bloga, Instagram, kanał na YouTube’ie, ostatnio wydałaś e-booka i kurs video, jeździsz po Polsce i prowadzisz warsztaty - człowiek orkiestra. Kiedy znajdujesz na to wszystko czas?

WG: W związku z tym, że brush lettering tak mocno przeniknął do mojego życia, zrezygnowałam ze zleceń graficznych, robię je już bardzo mocno sporadycznie. Staram się znajdywać dla siebie i dla rodziny czas w ciągu dnia i chyba mi to wychodzi :)


PN: Co sprawia Ci największą przyjemność?

WG: Gdy widzę literki Warsztatowiczów po miesiącu pracy. Łezka zawsze się w oku kręci i daje mi to kopa do działania.


PN: Jakiej rady udzieliłabyś początkującym “kaligrafom”?

WG: Nie wymagaj od siebie cudów! Każdy kiedyś zaczynał i każdy artysta ma za sobą godziny ćwiczeń :) Bądź dla siebie wyrozumiała, ciesz się tworzeniem liter i ćwicz regularnie :)


PN: Plany na przyszłość?

WG: Warsztaty we Wrocławiu, Krakowie, Lublinie :) Może jakaś druga część kursu, dla zaawansowanych - kto wie :D


PN: Czego Ci życzyć?

WG: Wytrwałości i weny - tego nigdy nie za wiele :D


PN: Tego Ci zatem życzę. Dziękuję za rozmowę i cóż… samych sukcesów :) 

WG: A ja dziękuję za zaproszenie i bardzo miłą rozmowę :) 



Na zakończenie tylko dodam, że poczynania Wioletty Guzy możecie śledzić nie tylko na Jej stronie Poprawna Optymistka (gdzie znajdziecie darmowego e-booka), ale także na Instagramie



Wywiad z Wiolą rozpoczyna również serię artykułów “Ciekawi ludzie - ciekawe pasje”.