Dlaczego kobiety zarabiają mniej?

Zapraszam Was serdecznie na wpis w ramach Akcji Blogowej, podczas której na blogu pojawiać się będą testy gościnne. Dzisiaj szczera do bólu Gosia z bloga Nieperfekcyjne.pl opowiada o różnicach (i ich przyczynach) w zarobkach między kobietami a mężczyznami piastującymi te same stanowiska. Nie przedłużając już swojej paplaniny - oddaję głos Gosi.


4 listopada przypadał Europejski Dzień Równej Płacy. W tym roku, tego dnia został opublikowany Raport Women in Work Index 2019.Według raportu Polska razem z Luksemburgiem przez ostatnie 19 lat zrobiła największy postęp w kwestii zrównania wynagrodzeń kobiet i mężczyzn za tą samą pracę. Według danych różnica w wynagrodzeniu w Polsce wynosi obecnie 7% na niekorzyść kobiet. Średnia w całej UE natomiast to już 16% różnicy na niekorzyść mężczyzn.

Można dyskutować, czy 7% lub 16% to dużo czy mało. Nie o tym dziś jednak ten tekst. Dziś skupię się na przyczynach wewnętrznych, czyli takich, które leżą bezpośrednio w nas, w  kobietach. Bo owszem, takie istnieją również.


Rozmowa rekrutacyjna

Rozmowa rekrutacyjna to negocjacje. Ja przychodzę, bo być może chcę u Was pracować, a Wy być może chcecie mnie zatrudnić. W pewnym momencie, zazwyczaj na koniec rozmowy, pada sakramentalne pytanie: "To ile chciałaby Pani u nas zarabiać?" Mężczyźni zazwyczaj nie mają z tym problemu i wprost podają kwotę lub odpowiadają: „dużo”.

Kobiety trochę kluczą, bo to bardzo trudne pytanie i w końcu wyduszają z siebie kwotę. W swoim życiu przeprowadziłam około 50 rozmów na stanowiska w dziale handlowym i do biura obsługi. Nie mogę się równać z profesjonalnym rekruterem, który takich rozmów ma za sobą setki. Natomiast mimo to pozwolę sobie na kilka spostrzeżeń. Oczywiście nieco generalizuję i nie każda kobieta czy każdy mężczyzna zachowywał się tak samo, jednak pojawiał się pewien schemat.

  • Kobiety są lepiej wykształcone
  • Kobiety mają ukończone dodatkowe kursy i szkolenia
  • Kobiety mają lepszą praktyczną znajomość angielskiego
  • Kobiety mają przerwę w pracy spowodowaną urlopem macierzyńskim
  • Kobiety podają niższą kwotę oczekiwanego wynagrodzenia, często też mniej chętnie ją podają, czekając na propozycję pracodawcy.
  • Kobiety nie negocjują kwoty, lub robią to rzadziej niż mężczyźni.

Czyli mając wszelkie przesłanki ku temu, żeby zażądać kilka stów więcej, godzimy się na to co oferuje pracodawca. To właśnie dwa ostatnie punkty sprawiają, że finalnie nasza wypłata na koniec miesiąca będzie niższa niż faktycznie mogłaby być.

Podczas gdy mężczyźni w czasie rekrutacji na to samo stanowisko:

  • mają niższe wykształcenie,
  • mają mniej dodatkowych kursów i szkoleń,
  • słabiej mówią po angielsku,
  • nie mają przerwy w pracy,
  • chętnie podają kwotę, jaką chcieliby zarabiać i praktycznie zawsze jest wyższa niż kwota podana przez kobietę,
  • negocjują albo wysokość kwoty albo dodatkowe bonusy jak samochód czy pozapłacowe benefity.

I mimo to, panowie od razu startują z wyższej półki w momencie rozmowy o wynagrodzeniu.


Jaka jest tego przyczyna?

Kobiety mają miliony obaw. Począwszy od bardzo błahych, przez te większego kalibru. Ale wszystkie można wrzucić do worka z napisem "Brak wiary we własne możliwości". Ale to nadal nie jest przyczyna, to również skutek. Więc skąd brak pewności siebie, brak wiary we własne możliwości wśród wykształconych i wykwalifikowanych kobiet?

Niepewność kobiet na rozmowach kwalifikacyjnych

Kiedy kobieta idzie na rozmowę kwalifikacyjną, ma w głowie miliony myśli, bardzo często negatywnych, o samej sobie. Myślimy, że jesteśmy za głupie, że nie mamy wystarczających kompetencji i umiejętności na dane stanowisko, że ten angielski to niby poziom C1, ale same siebie oceniamy na góra B2. Nie wspomnę już nawet o wątpliwościach dotyczących naszego wyglądu… I w rezultacie zżera nas taki stres na rozmowie, że faktycznie wydajemy się głupsze niż w rzeczywistości jesteśmy, nasz angielski nie idzie tak płynnie jak zawsze i w rezultacie na pytanie o wysokość zarobków, zaniżamy kwotę uważając, że na więcej nie zasługujemy.

W tym czasie mężczyzna (przypominam, że to tylko moje prywatno-zawodowe doświadczenia) nawet jak słabo mu pójdzie rozmowa, żądania finansowe pozostawia wysokie.

Drugi temat, to autoprezentacja. Szlag mnie czasami trafiał, jak firma decydowała się zatrudnić cwaniaczka typu figo-fago, który miał dobrą gadkę, ale to wszystko co sobą reprezentował (co szybko weryfikowała rzeczywistość po zatrudnieniu). Faceci lepiej się sprzedają na rozmowie rekrutacyjnej. U kobiet gołym okiem widoczna jest niska samoocena. Inna kwestia to oczywiście na ile u facetów to poza, a na ile faktyczna zajebistość.


Awans i podwyżka

Jednak przyjmijmy, że jakimś cudem rekruter dostrzegł w Tobie potencjał i udało Ci się dostać pracę. Masz za sobą okres wdrożenia i pierwsze sukcesy na koncie. Może by tak zapytać o awans lub podwyżkę? Panom bez wątpienia przychodzi to znacznie łatwiej. Bez najmniejszego skrępowania potrafią po kilku miesiąc zapytać o podwyżkę, pomimo braku przesłanek, żeby mu ją przyznać. Kobiety odkładają na  bliżej nieokreślone „później” rozmowę o pieniądzach. A to na koniec roku, a to jak zamkniemy miesiąc i będzie dobry, a to jak zakończę projekt albo jak pozyskam tego klienta. Pewnie, jeżeli do zamknięcia ważnego projektu brakuje Ci kilka tygodni, to faktycznie warto zaczekać, żeby podbić swoją wartość. Jednak wiem, że kobiety są mistrzyniami w wynajdowaniu kolejnych powodów, dla których nie pójdą porozmawiać o kasie. W swojej głowie ciągle jesteśmy nie dość dobre.


A z perspektywy pracodawcy...

Jak to wygląda z drugiej strony biurka? Obawy, stereotypy, schematy… Czyż nie uwielbiamy tego wszyscy? Pracodawca drży na samą myśl o informacji, że kandydatka ma dziecko (ciekawe, że jakoś nie poci się na tą samą radosną nowinę ze strony kandydata). Boi się, że za chwile pójdzie na zwolnienie albo na opiekę na dziecko, że jak na stanowisko kierownicze to może nie dać sobie rady z emocjami itd. To przy zatrudnianiu. A przy awansie wewnętrznym? Kobiety często są pomijane, z tych samych powodów. 



Także drogie Panie... Schematy i stereotypy tkwiące głęboko korzeniami w strukturze społeczeństwa nie pomagają nam. Natomiast największa przeszkoda jest w naszej głowie. Same sobie stawiamy zbyt wysokie poprzeczki i nierealistyczne wymagania. Bądźmy dla siebie bardziej wyrozumiałe ale tez bardziej odważne. Zaakceptujmy nasze niedoskonałości, dajmy sobie przestrzeń na popełnianie błędów i naukę. Poluzujmy gumę w gaciach☺ Pierś do przodu,  głowa do góry i uśmiech na ustach. Więcej wiary w siebie kobieto!