Wynudzenie zawodowe a wypalenie zawodowe

Masz dość swojej pracy? Czujesz, że jesteś w miejscu, do którego nie przynależysz? A może każdego dnia próbujesz coś zmienić, ale Twoje starania i tak zawsze są ignorowane, a Ty jesteś zbywany słowami "świetny pomysł, pomyślimy nad tym"? 

Każdy kolejny dzień zdaje się być wiecznością spędzoną w piekle. Masa pytań kłębi się w głowie, a Ty zastanawiasz się czy to z Tobą jest coś nie tak czy to inni mają jakiś problem. Wstawanie do pracy jest katorgą - kto wie czy nie większą niż spędzenie 8h w kołchozie. Brzmi znajomo?

Każdy z nas miewa lepsze i gorsze okresy w pracy. Nie cieszy nas ani nowy klient ani ciekawy projekt. Jesteśmy zdemotywowani, zmęczeni i ogólnie nic nam się nie chce. Począwszy od wstawania do pracy a zakończywszy na wykonywaniu obowiązków zawodowych. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy wypaleni. Oczywiście, mogą to być pierwsze sygnały świadczące o tym problemie, ale może to być również długotrwałe zmęczenie. 


Wynudzenie zawodowe a wypalenie zawodowe

Jeśli przygnębienie, frustracja i ogólne rozdrażnienie ciągnie się przez wiele miesięcy możemy podejrzewać, że dopadło nas:
  • wynudzenie zawodowe,
  • wypalenie zawodowe,
  • tzw. przemęczenie materiału.

O ile w przypadku tego ostatniego, wystarczy dłuższy urlop i być może urozmaicenie realizowanych zadań, o tyle w przypadku wynudzenia i wypalenia zawodowego sprawa wydaje się być bardziej skomplikowana.

Wynudzenie zawodowe (tzw. boreout) to pewnego rodzaju frustracja, która dopada nas zazwyczaj, gdy w pracy:
  • mamy niewiele do zrobienia,
  • wykonujemy mało ambitne i powtarzalne zadania,
  • nie mamy możliwości rozwoju.

Na pierwszy rzut oka, mogłoby się zdawać, że byczenie się w pracy ma swoje zalety, jeśli oczywiście nam za to płacą. Ale na dłuższą metę spędzanie w pracy 8h dziennie w sytuacji, gdy swoje obowiązki wykonujemy w ciągu 4 godzin staje się męczące. O ile szef pozwala nam na wykorzystanie pozostałego czasu na coś innego - chociażby na czytanie książki lub surfowanie po internecie - nie mamy na co narzekać. Jeśli zaś nie możemy sobie pozwolić na taki luksus zaczynamy się frustrować i nudzić.

To samo tyczy się sytuacji, gdy wykonujemy powtarzalne, mało ambitne zadania i nie mamy możliwości rozwoju. Z biegiem czasu przestajemy widzieć sens pracy, która pozbawiona jest jakichkolwiek wyzwań. Wydaje się nam, że nie tylko marnujemy się w danym miejscu, ale tracimy też czas, który przecież moglibyśmy zdecydowanie lepiej spożytkować. W bardziej ekstremalnych przypadkach tracimy nawet poczucie własnej wartości albo je mocno zaniżamy. Nie powiemy przecież szefowi, że nudzimy się w pracy (no helloł!), a za taki stan rzeczy obwiniamy siebie.

Ratunkiem od wynudzenia zawodowego może być szczera rozmowa z szefem i zwiększenie zakresu obowiązków lub też wyjście z własną inicjatywą w firmie i rozkręcenie jakiegoś fajnego projektu.



Sprawa ma się zupełnie inaczej w przypadku wypalenia zawodowego (tzw. burnout'u). Chociaż i tutaj dopada nas frustracja, to jej powody są z goła inne. Ciężko jest jednoznacznie określić, co konkretnie wpływa na wypalenie. Niemniej jednak najczęściej pojawia się, gdy:
  • pracujemy ciągle na wysokich obrotach,
  • dajemy z siebie wszystko, ale rzucane nam są kłody pod nogi,
  • chcemy być profesjonalistami, ale cała reszta "pracuje po łebkach",
  • zgłaszamy problemy (bo zależy nam na projekcie), ale jesteśmy ignorowani,
  • wypruwamy sobie flaki, ale nie widzimy żadnych efektów,
  • nasze trudy i wysiłki nie są w ogóle doceniane,
  • za efekty naszej pracy doceniani są inni.

Według amerykańskiej psycholog, Christiny Maslach, profesora Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkley na wypalenie zawodowe składają się 3 etapy:
  • wyczerpanie - zarówno fizyczne jak i psychiczne
  • cynizm i depersonalizacja - stajemy się chłodni i zdystansowani wobec innych, a pracę wykonujemy mechanicznie,
  • poczucie braku skuteczności - przestajemy wierzyć w siebie i czujemy się niezrozumiani.


Innymi słowy, z wypaleniem zawodowym mamy do czynienia, gdy praca, w którą wkładamy całe serce przestaje przynosić nam jakąkolwiek satysfakcję. Wydaje nam się, że nasz wysiłek idzie na marne. Jesteśmy zmęczeni, sfrustrowani i wypruci emocjonalnie. Pracujemy jak robot, ale też i tak się czujemy. Nie pomaga nam długi urlop ani nowy projekt. Tkwimy w potrzasku, bo z jednej strony jesteśmy przywiązani do swojej pracy i chcemy wykonywać ją jak najlepiej, a z drugiej strony jesteśmy nią zmęczeni. 

Co w takim wypadku najlepiej zrobić? Przede wszystkim postarać się o dłuższy odpoczynek i zmniejszenie ilości obowiązków w pracy. Czasami wystarcza rozmowa z szefem by znaleźć lekarstwo na narastający problem. Czasami zaś najlepszym rozwiązaniem może okazać się zmiana pracy.


Błędne koło - czyli od wypalenia do wynudzenia

Bardzo często zdarza się tak, że chcąc uciec od wypalenia zawodowego zmieniamy pracę na taką, w której niewiele się dzieje. Chcemy przecież odpocząć. Potrzebujemy czegoś innego. I nie ma w tym nic dziwnego ani nielogicznego. Musimy jednak uważać na czyhające na nas pułapki. O ile zmiana otoczenia pracy poprzedzona solidnym wypoczynkiem i relaksem powinna zdziałać cuda, o tyle nowe miejsce pracy i mocno ograniczony zakres odpowiedzialności może z kolei doprowadzić nas do wynudzenia zawodowego. I takim oto sposobem z jednej skrajności popadamy w drugą. 



Nikt nie mówił, że życie będzie łatwe i przyjemne. Zdarza się jednak, że sami pakujemy się w tarapaty, które potem odbijają się nam czkawką przez długi czas. Pamiętajmy, że jesteśmy tylko ludźmi (a nie robotami) i mamy prawo do popełniania błędów i bycia niedoskonałym. Szanujmy się - zdrowie mamy tylko jedno. A praca? Znajdzie się. Jak nie ta - to inna.