Kobieta kobiecie wilkiem

Żyjemy w świecie, w którym rola kobiet często bywa umniejszana, ich głos pomijany, zarobki są nieproporcjonalnie mniejsze do pensji mężczyzn zajmujących te same stanowiska, a spotkanie kobiety na stanowisku kierowniczym jest niczym szukanie czterolistnej koniczyny w gąszczu trawy. Zdawać by się zatem mogło, że w szowinistycznym świecie kobiety trzymają się razem i wspierają na każdym kroku. Taka solidarność jajników w tym niesprawiedliwym świecie. Sprawy mają się jednak zupełnie inaczej.


Kobieta w korporacji

Korporacja. Dział związany z IT i finansami. Przewaga mężczyzn. Kobiety można policzyć na palcach u jednej dłoni. Wydawałoby się, że potrafią ze sobą współpracować - tymczasem niektóre z nich mają parcie na szkło i starają się wykazać. Są aroganckie wobec siebie i apodyktyczne. Nie ma współpracy. Jest dziwna rywalizacja. Nawet jeśli niektóre z pań chcą tworzyć zgrany zespół, zawsze znajdzie się taka, która musi rządzić i po której myśli wszystko musi być realizowane - niezależnie od tego czy się na tym zna, czy nie. Kobiety nie potrafią się słuchać, są emocjonalne i złośliwe. 

Co robią mężczyźni w przypadku konfliktu? Albo dają sobie "w twarz", albo wyjaśniają to i owo na boku. Co robią kobiety w przypadku konfliktu? Sceny. Histeria, płacz, lament i krzyk. Nie ma porozumienia i chęci pojednania. Są emocje. Są wzajemne oskarżenia, nie ma wyważonych działań. Są za to skargi do przełożonego i wieczne pretensje. Nie bez powodu mawia się "gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść". Zamiast jednoczyć siły, by wspólnie zrealizować zadanie, płeć piękna woli zrobić wszystko po swojemu. Każda z osobna chce zrobić zadanie po swojemu. Z tym że to każde "po swojemu" jest inne, bez wspólnego mianownika, bez wspólnej wizji. Jest tylko "ja". 

Podobnie ma się rzecz do mówienia o zrealizowanym zadaniu, przedstawianiu wizji zespołu czy też  prezentacji produktu. Tam nie ma "my". Jest za to: wymyśliłam, zrobiłam, napisałam, skontaktowałam się, itd. Nieistotne czy dana osoba przyłożyła do tego rękę, czy nawet nie kiwnęła palcem. Prawie zawsze pada "ja". Oczywiście do momentu, gdy ktoś nie zwróci uwagi na zasługę innych osób lub nie zawstydzi publicznie takiej damy - wtedy następuje zmiana i przyznanie zasług innym paniom. Podobnie, gdy padają publiczne oskarżenia lub niewygodne pytanie. Wtedy to wspaniałe "ja" wskazuje palcem na inną kobietę i prosi o kierowanie dalszych zażaleń, pytań do kogoś innego. Kobieta potrafi pięknie spijać śmietankę, ale w obliczu krytyki chowa się za inną koleżanką.

Ta sama korporacja. Kobieta na stanowisku wiceprezesa. Ewenement na skalę krajową. Z jednej strony pani prezes bierze pod opiekę inne kobiety jako "mentorka", z drugiej strony faworyzuje mężczyzn - szczególnie tych, którzy uprawiają tzw. wazeliniarstwo. Na forum kobieta jednak mówi pięknie o wsparciu, dawaniu szans i ciężkich przeprawach płci pięknej, by dojść na szczyt. Hipokryzja.


Kobiety bywają okrutne wobec siebie

Kobieta kobiecie wilkiem

Jak wiadomo, nie samą pracą człowiek żyje. Można zatem tłumaczyć sobie zachowanie koleżanek z pracy na różne sposoby - gorszym dniem, okresem, menopauzą, problemami osobistymi lub po prostu trudnym charakterem. Aczkolwiek nie tłumaczyłabym arogancji, parcia na szkło, apodyktyczności, fałszywości i braku umiejętności pracy zespołowej bądź jechaniu na czyjejś pracy. To jest chamstwo, żeby nie powiedzieć gorzej. Biznes odłóżmy jednak na bok.

Jeszcze nigdy od żadnego mężczyzny nie usłyszałam, że mam płaski tyłek, że jestem brzydka i że Ania jest ładniejsza (więc zupełnie nie zrozumiałe, dlaczego mój Pan Mąż wybrał mnie), że nie pasuję do towarzystwa i że milion innych rzeczy. Od kobiety usłyszałam wiele bolesnych słów. I choć mam ogromny dystans do siebie, nie wstydzę się własnych niedoskonałości i mam raczej duże poczucie własnej wartości, to tylko inna baba potrafiła mnie doprowadzić do szewskiej pasji. Nawet jeśli daleko mi do ideału (a cholernie daleko) to jakim prawem ktoś mnie obraża? I to publicznie. W imię czego? Dla polepszenia swojego samopoczucia, dla dowartościowania się? A może z zazdrości?

Kobiety są wyrafinowane i potrafią zadawać innym ból wyjątkowo skutecznie. Czasami są to tysiące igiełek wycelowanych w czułe punkty, a czasem jeden konkretny cios. 


Nie wszystkie kobiety jednakową nicią szyte

Jakiś czas temu zapytałam na pewnej grupie, jakie mają doświadczenia z pracą wśród kobiet. Pytanie było głównie skierowane do pań, ale i mężczyźni udzielili swoich odpowiedzi. O dziwo, ku mojemu zaskoczeniu, większość osób miała raczej pozytywne opinie. Kobitki mówiły o wsparciu, jakie otrzymują od innych pań, o wyjątkowo dobrej współpracy w obszarach kreatywnych i o tym, że niekiedy wolą pracować z płcią piękną niż z panami. Wiele osób zwracało uwagę na to, że błędem jest wrzucanie wszystkich kobiet do jednego worka i że raczej wynika to z charakteru niżeli z płci. Być może. 

Oczywiste jest to, że nie każda kobieta kobiecie wilkiem tak samo jak nie każdy mężczyzna to szowinista. Byłoby to wyjątkowo krzywdzące. Sama miałam przyjemność pracy z wieloma fantastycznymi babkami, z którymi można by było konie kraść. Jednak to, co nas łączyło to podobny tok myślenia - a nie charakter, bo byłyśmy swoimi przeciwnościami. Ja - ogień, człowiek demolka i wyszczekana zołza, Karo 1 - oaza spokoju, ugodowiec i studnia mądrości, Karo 2 - złośnica, dowcipniś i niespokojna dusza, Madzia - cicha woda, dobra dusza i skromny pracuś. I choć każda z nas chciała coś osiągnąć w pracy, to gdy przyszło nam współpracować - nie było nam równych. I tak, kłóciłyśmy się i nie zgadzałyśmy pod wieloma względami, ale zawsze było "my". 

O ile istnieją wyjątki, które dzięki Bogu udało mi się jednak spotkać na swojej drodze, o tyle wiem, że na kobiety zawsze trzeba uważać. To samo zawsze powtarzam Panu Mężowi, że do Niego mam pełne zaufanie - nie ufam tylko innym kobietom. 



Ciekawa jestem, jakie jest Wasze zdanie o współpracy kobiet między sobą.