Bullet Journal i mity wokół niego

Jakiś czas temu przedstawiłam Wam zarys modnej ostatnimi czasy metody planowania za pomocą Bullet Journal'a. W internecie możemy znaleźć masę stron z inspiracjami i zdjęciami przepięknie ozdobionych specjalnych zeszytów w kropki, które zapierają dech w piersiach. Patrzymy na nie z zazdrością i niedowierzaniem. Bo jak można mówić o planowaniu i organizacji, jak na samo tworzenie takich dzieł traci się kupę czasu? Coś tu się nam nie zgadza. 


Kult BuJo urósł do takich rozmiarów, że gdzieś po drodze umknął nam główny cel tej metody - usprawnienie planowania. W zamian zaś pojawiło się wiele wątpliwości i mitów,  które dziś postaram się obalić.


1. Bullet Journal jest drogi

Nic bardziej mylnego. Do rozpoczęcia przygody z BuJo wystarczy Wam najzwyklejszy zeszyt i długopis. Nie potrzebujecie zestawu specjalnych zakreślaczy, brush penów czy też kolekcji naklejek. Oryginalny zamysł tej metody polega na zapisywaniu zadań w konkretny sposób w zeszycie (albo na luźnych kartkach spinanych w segregatorze) i oznaczaniu statusu ich wykonania. Jeśli mi nie wierzycie, polecam zajrzeć na stronę autora tej metody. Nie znajdziecie tam żadnych ozdób i innych "dupereli". Minimalizm w czystej postaci. 


2. Bullet Journal musi być w kropki

Kolejny mit, który działa na niekorzyść BuJo i powoduje, że mamy błędy obraz tej metody. Zeszyt do bullet journalingu może być w kratkę, linie, gładki, w kropki i w inne wzorki. Nie musimy używać specjalnych notesów kosztujących majątek. Skąd zatem moda na kropki? 

Typowe naśladownictwo. Autor używał zeszytu w kropki i tak przedstawił tę metodę. Nie ma tam żadnych ukrytych powodów. Nie otrzymacie dodatkowych 100 pkt-ów do umiejętności planowania, korzystając z takich zeszytów. Poważnie. Z biegiem czasu niektórzy (głównie esteci) poczuli jednak potrzebę urozmaicenia swoich bullet journali o dodatkowe elementy. Fani kaligrafii i brush letteringu zaczęli sięgać po zeszyty w kropki, gdyż wyglądały one estetycznie (mocno wydrukowane kratki burzyły artystyczne wizje) i nadal pozwalały  na równe pismo. Gładkie strony sprawiały trudność amatorom i wydłużały czas tworzenia BuJo.


3. Prowadzenie BuJo jest czasochłonne

Będę do znudzenia powtarzała, ale twierdząc, że prowadzenie Bullet Journal'a jest czasochłonne mamy ciągle błędną wizję. Nie potrzebujemy rysuneczków i kolorowych pierdółek w BuJo. Zresztą ten element omówiłam w kolejnym punkcie. Metoda bullet journalingu ma przynosić nam korzyść i ułatwiać planowanie. Jest elastyczna i to jej zaleta. Potrzebujemy widoku miesięcznego - dodajmy go ręcznie lub wydrukujmy. Chcemy dziennej listy To-Do - stwórzmy ją. Chcemy rozwinąć jakiś produkt - dodajmy mapę myśli i luźne notatki. Nie piszmy elaboratów, stosujmy skróty i śledźmy status. Odhaczajmy rzeczy zrobione, zaznaczajmy te odłożone na później. Określmy priorytety. Wystarczy wpisać cyfrę, zaznaczyć coś krzyżykiem, przekreślić czy dopisać datę. To my decydujemy, czego potrzebujemy. 

Prowadzenie BuJo, choć ze zdjęć opublikowanych w Internecie to nie wynika, przypomina zeszyt z zapiskami posegregowanymi i poukładanymi w jakąś logiczną całość. To, nad czym ewentualnie możemy stracić czas to element ustalenia wizji Bullet Jouranl'a. Samo jego prowadzenie nie różni się niczym od wypełniania zwykłego kalendarza. 


4. Tworzenie BuJo wymaga talentu plastycznego

Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Patrz pkt 1. BuJo to najzwyklejsze w świecie listy / kolekcje tworzone za pomocą długopisu. To, że w Internecie widzimy pięknie ozdobione strony, to są tylko dodatki i pewnego rodzaju "widzi-misie" ich autorów. Oczywiście, przyciągają oko i miło popatrzeć na tak schludnie prowadzony notatnik, ale nadal są to elementy zbędne. 

Niektórzy po prostu czują wewnętrzną potrzebę ozdabiania i rysowania. To jest ich wybór i jeśli mają na to czas i chęci to, czemu nie? Nie oznacza to jednak, że musimy ich naśladować. Chcesz ładnie wykaligrafować coś w notesie - droga wolna, nikt tego nie zabrania. BuJo jest elastyczny pod wieloma względami - również i w formie, w jakiej jest prowadzony.


5.  Bullet Journal musi być prowadzony codziennie

Absolutnie nie. Piękno BuJo polega na tym, że dostosowujemy go do naszych własnych potrzeb. Nie musimy tworzyć codziennych list ani też zaglądać do niego każdego dnia, jeśli w niczym nam to nie pomoże. Jeśli przykładowo prowadzicie Bullet Journal na potrzeby Waszego hobbystycznego bloga, na którym nie publikujecie codziennie to dniowe listy To-Do byłyby w pewnym sensie stratą czasu i marnotrawstwem miejsca w zeszycie. 

Bullet journal może być miejscem, w którym będziecie zapisywać Wasze:

  • pomysły, 
  • plany na przyszłość i rzeczy do zrobienia w najbliższym czasie, 
  • książki, jakie chcecie przeczytać,
  • wydatki,
  • działania marketingowe,
  • mapy myśli i inne.

To zawartość BuJo ma być dostosowana do Waszych potrzeb, a nie Wy macie się dostosować do ram, które de facto nie istnieją. Jedyną rzeczą, która musi się pojawić to sens i korzyść prowadzenia Bullet Journal'a. 


6. Prowadzenie BuJo poprawia naszą efektywność

I tak i nie. Wszystko zależy od nas i od tego, do czego służy nam Bullet Journal. Jeśli ma to być jedynie zeszyt z zapiskami, które stanowią pewnego rodzaju "pamiętnik" to ma się to nijak do efektywności i planowania. Nie oznacza to jednak, że to coś złego. Po prostu nasz BuJo ma inne zastosowanie, niż zakłada autor metody bullet journalingu. Elastyczność BuJo jest piękna. 

Nie u każdego Bullet Journal się sprawdza. Są tacy, którzy lubią pracować i planować wykorzystując gotowe schematy. Innym wystarcza kalendarz z rozpiską godzinową. Wydaje mi się, że BuJo to też głównie domena Pań. Większość Panów woli schematy, a na widok BuJo pukają się po głowie. Nie można zatem określać Bullet Journala mianem najlepszego organizera pod słońcem. W pełni to rozumiem. Ba, powiem więcej. Sama, póki co nie prowadzę typowego BuJo - wolę opierać się na tradycyjnych, dziennych listach To-Do. I w pełni mi to wystarcza. Wiem, że gdybym zaczęła kombinować z dodawaniem innych elementów to, straciłabym jedynie czas, którego tak bardzo nam wszystkim brakuje.  

Nie wspomnę już o osobach, które korzystają z tej metody i nie trzymają się swojego planu. Samo planowanie nic nie daje. Potrzeba jeszcze odpowiednich działań. Dotyczy to jednak nie tylko fanów BuJo, ale i innych osób. 



Bullet Journal, wokół którego urosło wiele mitów, nie odmieni naszego życia w cudowny sposób. Nawet na to nie liczmy. To, co niesie ze sobą ta metoda to lepsza organizacja i względny porządek w zapiskach, które tworzymy. No i oczywiście BuJo to również odrobina zabawy dla tych, którzy lubią ozdabiać swoje notatki. :)